wtorek, 28 maja 2013

Od Dolores

 Siedziałam na zakurzonej podłodze, wpatrywałam się w ogień i bawiłam się częścią kart do tarota, a konkretnie Wielkim Arkanem. Salon domku Asterii wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan. W rzeczywistości osobą, która spowodowała ten bałagan byłam ja – szukałam kart, które znajdowały się w moich rękach. Karty były pięknie wykonane, zapewne przez utalentowanego malarza, a jednak mnie przerażały. Dzięki nim miałam możliwość poznania swojej przyszłości, dostania wskazówek na życie, wiązało się to z zaszczytem, ale również z odpowiedzialnością i strachem.
Odeszłam sprzed kominka, aby usiąść na jednym z krzeseł wyściełanych bordowym aksamitem. Jednym, gwałtownym ruchem zrobiłam miejsce na stole, wzięłam gwałtowny wdech, następnie zaczęłam tasować karty. Ręce mi drżały, mimo to przełożyłam talię i rozłożyłam trzy karty na stole. Wszystkie zwrócone były do mnie grzbietem, tak, że nie widziałam obrazka. Przyglądałam się im przez chwilę, a później przeniosłam wzrok na okno. Była ciemna noc, nie mogłam zobaczyć ani jednej gwiazdy, nie widziałam również księżyca. Świat okrywała czerń, zdawało się, że wszędzie panuje cisza. Niepokoiło mnie to, gdyż zazwyczaj słyszałam przynajmniej szum fal. W kominku trzasnęło, a ja przypomniałam sobie o trzech kartach na stole. Sięgnęłam dłonią po pierwszą po lewej karcie odsłaniając ją. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że jest to odwrócony pustelnik, od jakiegoś czasu zawsze pierwszą kartą była właśnie ta. Symbolizowała zgorzknienie, niepodejmowanie się wyzwań, blokowanie rozwoju duchowego, wiedziałam więc dlaczego się pojawia. Zaskoczeniem była dla mnie kolejna karta, czyli rydwan. Była to pierwsza pozytywna karta od bardzo dawna. Ostatnia zgasiła jednak moją radość, gdyż zobaczyłam odwróconą wieżę.
 W oddali błysnął piorun, odruchowo zaczęłam liczyć sekundy od momentu gdy zobaczyłam błysk. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... Dobiegł do mnie potężny grzmot. Wstałam od stołu, zebrałam karty i zabrałam się za sprzątanie. Najpierw zaczęłam porządkować księgi, szorstkie oprawy powieści przygodowych, historycznych, fantasy i biografii działał na mnie uspokajająco. Przez kurz kręciło mi się w nosie, mimo to powstrzymywałam się od kichania.
Moje ruchy były ociężałe, wszystko robiłam z niechęcią, ale w końcu salon wyglądał na czysty. Czułam się strasznie zmęczona, więc w ubraniu padłam na kanapę. Zamknęłam oczy, ale zanim zapadłam w sen usłyszałam stukanie kropel deszczu o szybę.
 We śnie stałam na wyspie okrytej bujną roślinnością, wśród koron drzew latały nietoperze, machające zawzięcie skrzydełkami. W powietrzu unosił się zapach polnych kwiatów. Koło mnie trzasnęła gałązka – zwróciłam głowę w tamtą stronę i dostrzegłam kobietę o fiołkowych oczach, z lekko opaloną skórą i włosami barwy mleka. Uśmiechnęła się lekko do mnie, ale jej oczy były smutne:
 - Witaj Dolores, cieszę się, że wreszcie do mnie dotarłaś...
 - Wreszcie? - uniosłam brwi.
 - Jestem Twoją matką.
Przypatrzyłam się mojej rozmówczyni, jej pełnym wargom podobnie wykrojonym jak moje, włosom układającym się w lekkie fale, oczom ocienionym długim rzęsami.
 - Czego ode mnie chcesz? - zapytałam nie zastanawiając się jak agresywnie może to zabrzmieć.
 - Domyślam się, że jak każdy inny heros masz do mnie żal...
 - Nie mam do Ciebie żalu, jestem ciekawa jedynie dlaczego chcesz się nagle ze mną kontaktować – przerwałam swojej rodzicielce.
 - Bo nadchodzą mroczne czasy, Loly. Bogowie tego nie dostrzegają, dla nich jedynym niebezpieczeństwem jest Gaja i Kronos, którzy już zostali pokonani. Przygotuj się na to, Loly, ale pamiętaj – to Ty kierujesz swoim życiem.

Kobieta i las rozmyły się, a ja obudziłam się obolała na kanapie słysząc stukanie kopyt i krzyk przerażenia.

[ kończy pierwszy - lepszy heros]